“Będzie bolało” (2022)

Po zaliczeniu zwiastuna, miałem co do “Będzie bolało” naprawdę spore oczekiwania. Spodziewałem się sprawnego połączenia satyry i dramatu, a przede wszystkim – tak rzadkiego w telewizji – realistycznego ujęcia zawodu lekarza. Ekranizacja bestsellerowych dzienników Adama Kaya, z Benem Whishawem w głównej roli, musiała przecież się udać. I faktycznie się udała. Tylko momentami jakoś tak przeciętnie.

“Będzie bolało. Sekretny dziennik młodego lekarza.” – to seria dowcipnych zapisków z lat 2004-2010, tj. z czasów gdy ich autor praktykował jako stażysta w brytyjskiej Narodowej Służbie Zdrowia (NHS). Poczynając od wyboru specjalizacji (ginekologia i położnictwo), przez okres stażu i rezydentury, aż do decyzji o rezygnacji z wykonywania zawodu – czytelnik towarzyszył Kayowi w serii małych zwycięstw i znacznie większych rozczarowań. W Wielkiej Brytanii książka była hitem i wywołała niemałe zamieszanie, u nas sprzedawała się nieco gorzej, ale odbiór czytelników znad Wisły z pewnością był równie pozytywny, co na Wyspach[1]O czym niech świadczy chociażby wysoka ocena książki w serwisie Lubimy Czytać.. Trudno zresztą się temu dziwić – NHS obserwowana z bliska okazuje się mieć bardzo wiele wspólnego z naszym NFZ.

Sukces dzienników, we współpracy z Kayem – który zajął się scenariuszem – postanowiły zdyskontować stacje BBC i AMC. W rezultacie, w połowie roku dostaliśmy siedmioodcinkowy serial zatytułowany po prostu – “Będzie bolało”, dostępny na platformie Canal+.

Trudno być bogiem

Jeżeli ktoś wyobrażał sobie zawód lekarza przez pryzmat “Chirurgów”, “Ostrego dyżuru” czy naszego “Na dobre i na złe” – to omawiany tytuł zniszczy i sponiewiera to wyobrażenie. Bohaterowie “Będzie bolało” to permanentnie zmęczeni, utytłani płynami ustrojowymi pracownicy wiecznie niedofinansowanej i źle zorganizowanej państwowej ochrony zdrowia, którzy zmagać muszą się tak z problemami medycznymi, jak i głupotą pacjentów i administracyjnymi absurdami. Od tej strony rzecz niewątpliwie rzuca nowe światło na profesję medyków, radykalnie odczarowując tę branżę. Adam pracuje po 90 godzin w tygodniu, zdarza mu się spać w samochodzie, jest zmęczony, sfrustrowany i stale zawala życie towarzyskie. Zarabia żenująco mało, wyrabia dziesiątki bezpłatnych nadgodzin i jeszcze musi walczyć z robotą papierkową i niezadowoleniem pacjentów, jak i kolegów po fachu.

Szczęśliwie dla siebie i widzów – ma niezłe (i typowo brytyjskie) poczucie humoru, z którego często – choć nie zawsze we właściwym momencie – robi użytek. I w tych właśnie fragmentach, “szpitalnego życia”, których zresztą, z oczywistych względów jest tu najwięcej, “Będzie bolało” jest najfajniejsze. Serial niczego tu nie wygładza, pokazując krew, mięcho, chaos, czy strach lekarzy, którzy nie zawsze wiedzą co robić. Protagonista, co rusz burząc czwartą ścianę i zwracając się bezpośrednio do widza, jest natomiast kimś w rodzaju przewodnika po tym dziwnym i niepokojącym wycinku rzeczywistości.

Co warte podkreślenia, Whishaw faktycznie poradził sobie z powierzoną rolą znakomicie i trudno wyobrazić sobie na jego miejscu kogokolwiek innego. To zawsze trochę niesprawiedliwe dla reszty obsady, scenarzysty i reżysera – ale zaryzykuję twierdzenie, że momentami wręcz samodzielnie ciągnie całość, która bez niego – pomimo pozytywów wskazanych w dwóch akapitach wyżej – byłaby czymś o klasę gorszym.

“Będzie bolało” (2022)

Operacja się udała, pacjent żyje, ale gdzieś zapodziała się gaza

Jest tu więc dramat, jest i sporo komedii, a całości nie sposób odmówić realizmu. Gdybym zatem wziął checklistę i odhaczał punkt po punkcie oczekiwania wskazane na wstępie, okazałoby się że wszystko się zgadza, a “Będzie bolało” spełniło wszelkie pokładane w nim nadzieje.

Tak jednak niestety nie jest.

Przyznam, że na wysokości piątego odcinka, miałem jeszcze mocne postanowienie ocenić całość na “osiem”. Tak mi się – pomimo wad, o których niżej – podobało. “Bardzo dobry” to zacna nota, nikt nie zaprzeczy (chciałbym, żeby Bóg mnie na koniec życia tak ocenił). Dwa ostatnie epizody tymczasem[2]z nieznanych mi powodów najlepiej zresztą oceniane przez widzów wylały na mój zapał, może nie wiadro, ale kubek zimnej wody. Pod koniec całości, już wręcz nerwowo zerkałem na zegarek, żeby rzecz jak najszybciej się skończyła. Potem standardowo poczekałem z tekstem trzy tygodnie i po “ósemce” nie było już śladu.

Rzecz w tym, że pozamedyczne wątki, w tym przede wszystkim dotyczące życia osobistego protagonisty są nużące i nadmiernie rozwleczone. Adam nie ma dzieci, a jego chłopak jest niewiarygodnie wręcz cierpliwy. Może gdyby główny bohater miał przepracowaną żonę i dwójkę zaniedbywanych dzieci, uderzałaby mnie to wszystko bardziej. Ale akurat przy “Będzie bolało” towarzyszyła mi raczej myśl: “Chłopie, kto w zasadzie ma spędzać noce i dnie w szpitalu, jak nie Ty, skoro alternatywą dla tychże jest u Ciebie walenie drinów w klubie?” Nie do końca było też tak, że praca rujnowała związek i życie towarzyskie Adama, bo zdecydowanie większym źródłem problemów był jego narcystyczno-arogancki charakter. Tajemnicą pozostaje zresztą, dlaczego do protagonisty tak garnęli ludzie, skoro dla praktycznie wszystkich osób bywał on naprawdę niemiły.

Nadal uważam, że warto było przemęczyć się dla niektórych scen, ale… chyba nie o to chodzi w oglądaniu seriali, żeby się przemęczać.

“Będzie bolało” (2022)
JEDNYM ZDANIEM:
Momentami faktycznie bolało, ale nie z tych powodów, które obiecywali twórcy.
7
Warto

Przypisy:

Przypisy:
1 O czym niech świadczy chociażby wysoka ocena książki w serwisie Lubimy Czytać.
2 z nieznanych mi powodów najlepiej zresztą oceniane przez widzów
Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *