Pierwszy sezon “Dark” był jednym z największych serialowych zaskoczeń 2017 r. Początkowo złośliwie nazywany <<niemieckim “Stranger Things”>> bez kompleksów udowodnił, że posiada swoją własną tożsamość, jednocześnie pokazując, że europejska twórczość małego ekranu potrafi udanie wyjść poza ramy współczesnego kryminału.
Oryginalna intryga, ciekawy nastrój i generalna fabularna spójność – oczarowały miłośników dobrej fantastyki z całego świata[1]Czego najlepszym potwierdzeniem jest bardzo wysoka ocena w serwisie IMDb., a odniesiony sukces i otwarte zakończenie musiały zaowocować powstaniem drugiego sezonu.
I w końcu – po dwóch latach – doczekaliśmy się kontynuacji mrocznych dziejów niemieckiego miasteczka Winden i jego mieszkańców. Tytułem przypomnienia – pierwsza część opowiadała historię rodzin: Kahnwaldów, Nielsenów, Dopplerów i Tiedemannów, rozpisaną na trzy plany czasowe (1953 r., 1986 r., 2019 r.). Punktem wyjścia do wielowątkowej opowieści były tajemnicze zniknięcia dzieci, w toku poszukiwania których stopniowo wychodziły na jaw rozmaite rodzinne grzeszki i sekrety. Dość szybko okazywało się też, że Winden jest miasteczkiem, w którym przyszłość łączy się z przeszłością w bardziej dosłowny, niż metaforyczny sposób, bo… bezpośrednio przez tunel czasoprzestrzenny zlokalizowany w jaskiniach rozciągających się pod lokalną elektrownią jądrową.
Akcja drugiego sezonu toczy się rok później – i jak można się było spodziewać – kontynuuje wątki rozpoczęte w pierwszym, dokładając jednocześnie garść nowych i poszerzając dotychczasowe plany czasowe o dwa nowe (zatem prócz 1954 r., 1987 r. i 2020 r. dostajemy jeszcze “postapokaliptyczny” 2053 r. oraz “przedapokaliptyczny” 1921 r.). Trzeba przy tym uczciwie przyznać ekipie stojącej za serialem, że zadając nowe pytania, równocześnie udziela odpowiedzi na część starych[2]Nie macie czasem wrażenia, że współczesna kultura potrafi tylko generować nowe pytania i mnożyć nowe wątki bez zamykania wcześniejszych?. Dowiadujemy się więc wreszcie między innymi – kim jest tajemniczy Noah; kto wykuł tunel czasoprzestrzenny w jaskiniach i z grubsza – jakie są motywy tej części bohaterów, które do tej pory pozostawały w ukryciu.
Czy te odpowiedzi są satysfakcjonujące, to już oczywiście inna sprawa (więcej na ten temat po tradycyjnej, antyspoilerowej kresce), ale mówiąc oględnie i bez wgłębiania się w szczegóły – przynajmniej do ostatniej sceny drugi sezon “Dark” z pewnością zachowuje (wysoki) poziom pierwowzoru. Co istotne, to nadal jest serial, którego nie da się sensownie oglądać bez ponadprzeciętnego, intelektualnego zaangażowania. Postaci i wątków jest na tyle dużo, że bardzo łatwo można pominąć ujawnienie “kto w rzeczywistości jest czyim dziadkiem” i szczerze mówiąc – osobiście trudno byłoby mi się w niego zagłębić, bez ponownego powrotu do “jedynki”.

Zaufajcie mi jednak – to wciąż satysfakcjonujący wysiłek i po zaliczeniu z marszu obu sezonów, wcale nie odczuwa się przesytu.
SPOILER ALERT!
A dzieje się tak między innymi dlatego, że “Dark” – nadal, z godnym podziwu uporem – trzyma się zasady, że “przyszłości nie można zmienić grzebaniem w przeszłości”[3]To dobry tekst na mowę końcową na rozprawie rozwodowej.. To nie zemeckisowski “Powrót do przyszłości”, w którym czyny bohaterów na bieżąco kształtują obraz świata. W dziele Niemców, to co widzimy na ekranie, niezależnie od planu czasowego – już się wydarzyło i gdyby ingerencja w bieg wydarzeń była możliwa – już widzielibyśmy tego efekty. To właśnie dlatego – zanim jeszcze Ulrich Nielsen podniesie kamień – wiemy już, że jego zamach na życie młodego Helge Dopplera będzie nieudany. Analogicznie – stąd też wiemy, że Jonasowi nie uda się powstrzymać ojca przed popełnieniem samobójstwa. Pętle czasowe w których “utknęli” bohaterowie opowieści wciąż pozostają “nieprzerwane” i tym samym – logicznie spójne (z zastrzeżeniem zakończenia, o którym niżej). Oczywiście pod warunkiem zaakceptowania samej koncepcji “pętli czasowej” (paradoksu samoprzyśpieszenia) zakładającej, że pewne zdarzenia czy przedmioty mogą nie mieć konkretnego początku i końca.
Atutem scenariusza jest także fakt, że poza przypadkiem – bądź co bądź demonicznego, Noah – serial nie stara się szufladkować bohaterów jako “dobrych” lub “złych”. Jasne, można momentami zżymać się nad sensownością zachowań co poniektórych osób, lecz wypada docenić, że w “Dark”, po 18 odcinkach ciągle nie wiadomo czyje intencje są “właściwsze”. Niejasne pozostają motywy Claudii, a Noah okazuje się tylko jedną z wielu figur “na szachownicy” gry o panowanie nad czasem i to wcale nie najistotniejszą. Ba, scenarzyści stawiają duży znak zapytania nawet nad postacią Jonasa, prezentując Adama jako jego ostateczne (jak się wydaje) i bardzo mroczne “wcielenie”.
Z wielkim rozczarowaniem przyjąłem natomiast twist z ostatniej sceny sezonu, w której nad ciałem Marthy pojawia się… Martha z innego świata (na dodatek z kieszonkowym wehikułem czasu). Nawiązując do klasyka – “O kurwa, co to jest?!”. Nie mam pojęcia po co “Dark”, który i tak ma już opinię zagmatwanego i skomplikowanego – poszerzenie miejsca akcji o światy równoległe. I to jeszcze podane w tak tani (i na odpierdol) sposób, przywodzący na myśl młodzieżowe sci-fi z lat 90-tych (nie, “Tajemnica Sagali” nie była dobra, mimo że w wieku 12 lat tak ją zapamiętałeś).
Wiem natomiast, że ekipie stojącej za scenariuszem będzie teraz o wiele trudniej pozamykać te wszystkie wątki w taki sposób, żeby po 8 odcinkach trzeciego i ostatniego sezonu nikt nie poczuł się rozczarowany. Póki bowiem dzieło Niemców pozostawało opowieścią o podróżach w czasie, skrępowaną wymyślonymi, ale konkretnymi zasadami (o których pisałem w pierwszym akapicie) – stanowiło rozrywkę wymagającą tak dla widzów, jak i scenarzystów. Teraz natomiast generalnie każdą bzdurę będzie się dało wytłumaczyć ingerencją “z zewnątrz”, tj. ze świata równoległego.
W konsekwencji, gdybym miał wystawić drugiemu sezonowi “Dark” “ocenę cząstkową”, byłaby ona odrobinę niższa niż “dziewiątka”, na którą zasłużyło pierwszych 10 odcinków serialu. Oczywiście z oceną całości najbezpieczniej wstrzymać się do finału zapowiedzianego na przyszły rok.
Tymczasem natomiast – poza ostatnią sceną “z dupy” – dzieło Niemców pozostaję kapitalną i wciągającą rozrywką, którą pochłania się w dwa wieczory. Bezwzględnie warto wrócić do Winden. Nie będziecie rozczarowani.
Przypisy:
⇧1 | Czego najlepszym potwierdzeniem jest bardzo wysoka ocena w serwisie IMDb. |
---|---|
⇧2 | Nie macie czasem wrażenia, że współczesna kultura potrafi tylko generować nowe pytania i mnożyć nowe wątki bez zamykania wcześniejszych? |
⇧3 | To dobry tekst na mowę końcową na rozprawie rozwodowej. |