Jesteś młodym mężczyzną pakistańskiego pochodzenia, rzuconym przez życie w sam środek Queens w Nowym Jorku. Na co dzień zakuwasz na uczelni, chcąc wygrać lepszy los, zatem gdy tylko nadarza się okazja, wyrywasz się z domu, by trochę poimprezować. Początkowo wydaje Ci się, że naprawdę masz szczęście. Na tylnie siedzenie taksówki, którą podkradłeś ojcu, niespodziewanie pakuje się bowiem urocza, szukająca rozrywki dziewczyna. Pijecie, bierzecie, a potem lądujecie w jej sypialni. W końcu “urywa Ci się film”. Niestety, ten klasyczny wieczór zwycięzców ma gorzki finał. Po przebudzeniu okazuje się że dziewczyna została brutalnie zamordowana, a Ty – nie dość, że nic nie pamiętasz, to jeszcze wyglądasz jak oczywisty sprawca.
Nikt nie może być pewien, jak zareagowałby w sytuacji, w której znalazł się bohater “Długiej nocy” – Nasir “Naz” Khan. Trudno więc winić protagonistę, że ostatecznie wybiera ucieczkę z miejsca zbrodni. Spytany – dlaczego? – odpowiada, że “wiedział, jak to wygląda”. Bo faktycznie – nie wygląda to dla niego zbyt dobrze. Dowody są oczywiste. Obciąża go DNA pozostawione w mieszkaniu i na ciele denatki; zachowanie po odkryciu morderstwa, a w oczach przysięgłych – nawet pochodzenie, religia i kolor skóry. Sprawa jest kompletnie beznadziejna, zatem proces, w którym Nazowi grozi dożywocie, wydaje się wyłącznie formalnością.
“Any lawyer who comes to you with the words <<I guarantee!>> is a liar.”
“Długa noc” to amerykański remake pierwszego sezonu brytyjskiego miniserialu “Criminal Justice” (2008). Tak jak pierwowzór[1]Z Benem Whishawem w roli głównej., pozwala podejrzeć funkcjonowanie organów ścigania i wymiaru sprawiedliwości, od momentu ujawnienia zbrodni, aż do rozstrzygnięcia procesu przed sądem, tyle że za oceanem. Gatunkowo to więc trochę dramat sądowy, a trochę kryminał. W stosunku do brytyjskiego oryginału – na pewno jest znacznie dłuższy (8, zamiast 5 godzinnych odcinków) i nieco bardziej pogłębiony. Te trzy dodatkowe godziny przypadają bowiem nie tylko na poszerzenie rysu charakterologicznego bohaterów, lecz również na dodanie kilku nowych wątków. Choć zatem całość to na pewno coś więcej, niż tylko luźna inspiracja, nawet znając “Criminal Justice” na wskroś, można spokojnie “Długą noc” zobaczyć.
A czy warto?
W mojej ocenie tak, choć nie bezwzględnie. Z jednego strony dostajemy tu bowiem naprawdę interesujący punkt wyjściowy i wybitnie grający napięciem początek. Z drugiej – tempo po pierwszym epizodzie wyraźnie siada i obok scen posuwających historię do przodu trzeba przebrnąć przez kilkadziesiąt minut niemożebnych “snujów”. W rezultacie “Długa noc” pewnie istotnie by zyskała, gdyby wyciąć z niej 3/4 wspomnianych pogłębień fabuły i postaci. Jak przykładowo – absolutnie, kurwa, obrzydliwy wątek choroby stóp adwokata reprezentującego Naza, czy problemy ojca protagonisty z odzyskaniem taksówki[2]Wątek z kotem jest za to bardzo w porządku, bo wątki z kotami zawsze są bardzo w porządku.. Siadając do tego serialu, trzeba więc mieć świadomość, że będzie przeciętnie szanował Wasz czas.
Ponadto – mimo, że raczej nie domyślicie się zakończenia[3]Z tożsamych powodów, które opisywałem przy okazji recenzji “Odwilży” (2022) – sama opowieść i jej rozwiązanie nie jest szczególnie błyskotliwe. Klasyczne, kryminalne zasłony dymne są oczywiście obecne, ale poprowadzono je nawet nie “rzemieślniczo”, a wręcz “fabrycznie”, tj. kompletnie bez polotu. Choć zatem do wyroku sporo się dzieje, podane jest to w taki sposób, że trudno mieć satysfakcję z własnych “rozkmin”. Tak samo rozczarowujący – jest w mojej ocenie – również finał.
A przecież to grzech śmiertelny kryminału.

“College kid, no record, but hey, it’s murder. You don’t have to have done it before to do it.”
Skąd więc te wszystkie nagrody dla “Długiej nocy”[4]3x Złote Globy: za najlepszy serial i dla odtwórców obu głównych ról; 5x Emmy – w tym za najlepszy serial. i taka wysoka pozycja w globalnych rankingach? Ano z pozostałych, pozafabularnych aspektów serialu.
Bo rzecz jest przede wszystkim znakomicie zagrana. Rewelacyjnie prezentuje się tu zarówno Riz Ahmed w roli naiwnego Naza, przechodzącego w areszcie brutalną przemianę; jak i mistrz – John Turturro – jako jego pełnomocnik, plątający się po posterunkach policji w poszukiwaniu klientów. Wyżej wskazani, wsparci bardzo solidnymi występami co najmniej połowy nazwisk na liście płac, niewątpliwie ciągną całość do góry o co najmniej półtora punktu w dziesięciostopniowej skali. Jeżeli do tej pory uważaliście, że aktorstwo nie jest w stanie podbić jakości opowieści na wyższy poziom, to proponuję tu zerknąć. “Długa noc” może okazać się dla sceptyków tym wyjątkiem, który potwierdza regułę.
Poza tym, w prostocie tej historii jest pewna proza życia, której nie znajdziecie w żadnym innym serialu tego typu. Otóż choć dla protagonisty i jego rodziny jest to niewątpliwie nieprawdopodobna trauma, dla całej reszty osób uwikłanych w tryby wymiaru sprawiedliwości, to sprawa jak każda inna. Policjanci i prokuratura działają rutynowo, chcąc domknąć oczywisty dla nich temat. Nawet nie próbują szukać innych sprawców, bo wszystko mają na tacy, a gdy takowi – potencjalnie się trafiają – wolą popierać dalej, wniesione już oskarżenie, bo to daje największe szanse na szybkie zamknięcie tematu. Prawnicy analogicznie – robią swoje i wcale nie dlatego, że wzruszyła ich dramatyczna historia Naza, lecz by zarobić, bądź pchnąć do przodu swą karierę (czyli zarobić więcej, ale później). W pewnym momencie, gdy procedowana jest ugoda – można wręcz nabrać przekonania, że system tak naprawdę ma absolutnie gdzieś, czy chłopak jest mordercą, czy nie. Liczy się szybkie i efektywne sfinalizowanie, oczywistej – w oczach uczestników – sprawy. Nie bez znaczenia jest też fakt, że ponieważ proces toczy się swoim tempem (swoją drogą – o ileż szybszym, niż w Polsce), współwięźniowie jak się da wykorzystują naiwność głównego bohatera i jego chęć przetrwania, kształtując go na swoją modłę. W rezultacie, pod koniec opowieści Naz w niczym nie przypomina już przestraszonego studenta z początku historii.
Podsumowanie
Myślę, że powyższe – pomimo pewnych braków, a niekiedy i dziur w opowiadanej historii – ostatecznie zupełnie zasadnie pozycjonuje “Długą noc” w gronie zdecydowanie ponadprzeciętnych dramatów sądowych. Nie spodziewajcie się natomiast po nim, że Was czymś zaskoczy.
Przypisy:
⇧1 | Z Benem Whishawem w roli głównej. |
---|---|
⇧2 | Wątek z kotem jest za to bardzo w porządku, bo wątki z kotami zawsze są bardzo w porządku. |
⇧3 | Z tożsamych powodów, które opisywałem przy okazji recenzji “Odwilży” (2022) |
⇧4 | 3x Złote Globy: za najlepszy serial i dla odtwórców obu głównych ról; 5x Emmy – w tym za najlepszy serial. |