Poniżej szczegółowe, alfabetyczne zestawienie ukończonych gier, wraz z dodatkowymi informacjami.
„Akalabeth: World of Doom” (1980)
Z podsumowania:
Tym, co podczas krótkiej przygody z “Akalabeth” zaskoczyło mnie najbardziej, była ilość oryginalnych rozwiązań zainicjowanych przez produkcję, które potem stały się gatunkowym standardem. Widok z góry na mapę świata i przełączanie się na perspektywę z oczu bohatera podczas eksploracji lochów; proceduralne generowanie podziemi; tajne przejścia i pułapki w tychże; a nawet prosta sztuczna inteligencja potworów (ciężko ranne – uciekają w głąb lochów) – siedemnastoletni Garriot, czterdzieści lat temu upchnął to wszystko na jednej dyskietce.
Z drugiej strony, poza interesującą – i to wyłącznie z perspektywy czasów – mechaniką, kompletnie nic w tej grze nie ma. Ani fabuły, ani świata do odkrycia, ani nawet szczególnej satysfakcji z jej ukończenia, bo droga do powyższego sprowadza się w gruncie rzeczy do eksploatacji nudnych schematów.
W osiemdziesiątym odcinku podcastu Loading, poświęconym w całości cyklowi “Ultima”, wywiązała się dyskusja czy dziś w takie rzeczy jak “Akalabeth” w ogóle da się jeszcze grać. Otóż oczywiście da się, ale niewątpliwe jest to granie, które boli. To że rzecz jest archaicznie bezlitosna nie jest w zasadzie żadnym problemem; wymagające produkcje cieszą się wszakże uznaniem współczesnych graczy. Natomiast trudno nie zauważyć, że nawet na poziomie założeń i mechaniki – całość to zaledwie wprawka do poważnego projektowania gier przez Garriota. Uboga i pełna uproszczeń, dziś całkowicie pomijalna i niezasługująca na zapoznanie się z innych względów, niż historyczne.
Czas gry: ok. 2,5 godziny (od 16 kwietnia 2023 r. do 07 maja 2023 r.).
Sposób ukończenia: ukończenie fabuły na najwyższym stopniu trudności / dotarcie do ekranu końcowego.
Z podsumowania:
Gdy tak zerkam do recenzji aktualnych na 2007 r./2008 r., wychodzi mi, że “pierwszy Asasyn” zachwycił recenzentów oprawą graficzną i dźwiękową, kapitalnymi animacjami biegu, wspinaczki i walki oraz pomysłem na rozgrywkę (“średniowieczny Hitman” – co jednak jest pewnym nadużyciem, bo tu nie bawimy się w przebieranki, cele likwidujemy wyłącznie za pomocą ostrza, a i ataki z ukrycia nie są regułą). Zraził natomiast przede wszystkim brakiem sensownych aktywności pobocznych. W jedenaście lat później – generalnie nadal mógłbym się pod tym wszystkim podpisać, ale ocena końcowa nie może już być tak wysoka jak wówczas.
“Assassin’s Creed” to z pewnością nie “dziadeczek”, jak niektóre z recenzowanych tu produkcji, ale współcześnie część opisanych powyżej rozwiązań irytuje bardziej, niż przed dekadą. Stąd taka, a nie inna ocena pod tekstem.
Czas gry: ok. 34 godziny (06 maja 2019 r. – 26 sierpnia 2019 r.).
Sposób ukończenia: ukończenie fabuły wraz z kompletem zadań pobocznych / znalezienie kompletu znajdziek.
Z podsumowania:
Wg. danych GTT, w “Baldur’s Gate” spędziłem dokładnie 76 godzin i 3 minuty, bawiąc się nim pomiędzy 23 czerwca, a 24 października br., pod rządami trzech systemów (2x Windows 7, 1x Windows 10) i dwóch zasilaczy. Ten czas wystarczył mi do rozwiązania chyba każdego questa, odkrycia całej mapy i bezwzględnego zajrzenia w praktycznie każdy kąt. Ostatecznie poradziłem sobie ze złem dręczącym okolice Wrót Baldura, by już żadna dziewczyna nie bała się wracać nocą z dyskoteki do domu, ale nie będę Was oszukiwał, że przez cały okres mej przygody, frajda z rozgrywki była jednakowo wysoka. To już jednak dość wiekowa produkcja, wymagająca pójścia na pewne kompromisy z samym sobą. Dzięki fabule, opowieść nadal wciąga i daje się czytać jak porządna książka, ale powiedzmy, że jest to już książka “tylko” “dobra”, a nie “rewelacyjna”, jak dwadzieścia lat temu.
Czas gry: ok. 76 godzin (23 czerwca 2017 r. – 24 października 2017 r.).
Sposób ukończenia: ukończenie fabuły wraz z dodatkiem i kompletem zadań pobocznych.
Z podsumowania:
“Baldur’s Gate II” nie starzeje się być może do końca jak wino, ale to nadal znakomite, klasyczne cRPG – choć niewątpliwie raczej dla koneserów gatunku.
Bo powiedzmy sobie wprost, że pomimo oczywistych zalet gry (wielkość, historia, mechanika, etc.), patrząc przez pryzmat 20 lat, które upłynęły od jej premiery – nie jest to i tytuł pozbawiony wad, i rzecz dla każdego. Abstrahując już nawet od archaiczności pewnych rozwiązań i problemów technicznych, rzecz nie jest przyjaźnie nastawiona do ludzi przyzwyczajonych do lekkiej i szybkiej rozgrywki. Prawdziwym, “staroszkolnym” wyzwaniem są – po pierwsze – jej długość (wymagająca przy normalnym trybie życia zainwestowania weń miesięcy); po drugie – brak jakiegokolwiek wsparcia, nie mówiąc już o opcji poprowadzenia za rękę (zapomnijcie o kompasach, “radarach”, “wykrzyknikach”, etc. – wszystko musicie sobie tu znaleźć samodzielnie); a po trzecie – trudność walk (które potrafią dać w kość nawet na standardowym poziomie trudności).
Jeżeli jednak macie w sobie dość zacięcia – zdecydowanie warto się z nią spróbować.
Czas gry: ok. 103 godziny (27 sierpnia 2019 r. – 01 lutego 2020 r.).
Sposób ukończenia: ukończenie fabuły wraz z dodatkiem i kompletem zadań pobocznych.
Z podsumowania:
Zakładając tę stronę obiecałem sobie, że nie będę oceniał gier siląc się na obiektywizm, bo w takowy – jeśli chodzi o opisywanie wytworów kultury i sztuki – po prostu nie wierzę. Z produkcją Team Psykskallar mam jednak konkretny problem. Z jednej strony bowiem, nie lubię horrorów straszących jump scare’ami, o czym dobitnie przekonałem się w czasie rozgrywki (gdyby nie wrodzony upór, to bym ją odpuścił), a z drugiej – postawienie jej oceny na poziomie “piątki” czy “szóstki” byłoby skrajnie niesprawiedliwe, bo mogłoby sugerować, że mamy do czynienia z pozycją przeciętną. Opisywana gra tymczasem ponad przeciętność wybija się zdecydowanie i to pomimo wad wskazanych w tekście, jak i tych, które litościwie pominąłem (zaciachy, okazjonalne wycieczki do pulpitu, artefakty graficzne, etc.).
Nie sprawiła mi radości i frajdy – a wręcz przeciwnie – była drogą przez mękę, starciem z własnymi lękami, katem dla nerwów i prawdopodobnie źródłem przyszłych koszmarów, lecz jednocześnie wciąż jest to porządna grą, będąca efektem pracy pasjonatów, którzy włożyli w nią serce i umiejętności. Stąd, jakkolwiek było wiele chwil, gdy mówiłem sobie – postawię 5/10 i “kciuka w dół” na Steamie, ostatecznie wystawiam jej ocenę widniejącą pod tekstem.
Fani horrorów mogą spokojnie dodać do niej przynajmniej jeden punkt więcej.
Czas gry: ok. 33 godziny (14 maja 2017 r. – 23 czerwca 2017 r.).
Sposób ukończenia: ukończenie fabuły / dotarcie do ekranu końcowego.
Z podsumowania:
Czy to dobra gra? Nie.
W gruncie rzeczy, to chyba nawet nie jest dobra FIFA, choć pewnie lepsza niż ze trzy ostatnie odsłony, w które w ogóle nie chciało mi się grać. Przyznam bowiem, że tu coś jednak pchało mnie do przodu i jak zobaczycie w MonoGamii, “trochę” czasu na nią poświęciłem.
Ocenianie gier EA Sports z perspektywy czasu może się wydawać kompletnie pozbawione sensu (bo w 2011 r., gdy wychodziła, “FIFA 12” pewnie dostałaby ze dwa oczka więcej), ale podobna miara przykładana jest do każdej opisywanej na tej stronie produkcji, więc nie ma co się silić na specjalne względy. Ponieważ przy tekstach o “Pro Evolution Soccer 12” nie pojawiła się żadna ocena, dla pokazania odległości dzielącej obie gry, dodam, że ówczesnej produkcji KONAMI dałbym dziś mocne 6,5.
Czas gry: ok. 258 godzin (04 sierpnia 2018 r. – 18 kwietnia 2019 r.).
Sposób ukończenia: rozegranie kompletu piętnastu sezonów w „Trybie Kariery”, na stopniu trudności „World Class”.
„Hooligans: Storm over Europe” (2002)
Z podsumowania:
“Hooligans: Storm over Europe” raczej nie zastąpi Wam solidnej ustawki w Parku Jordana z użyciem maczet i krótkich mieczy samurajskich.
Pomysł, który za nią stoi był naprawdę ciekawy, ale w świecie, w którym do wyboru jest tyle rozmaitych pozycji, to już nie wystarczy. Należy zatem traktować ją bardziej w kategoriach gry-ciekawostki, niż produkcji do ukończenia i odhaczenia na liście.
Czas gry: ok. 16 godzin (19 kwietnia 2019 r. – 05 maja 2019 r.).
Sposób ukończenia: ukończenie kampanii.
Z podsumowania:
“L.A. Noire” to bez wątpienia najlepsza growa rzecz, z jaką zetknąłem się w ostatnich miesiącach, godnie zaspokajająca tęsknotę za fabularną rozgrywką w stylu pierwszej “Mafii”. Pod względem nastroju, nawiązującego przede wszystkim do klasyków czarnego kryminału – nie można jej wiele zarzucić, bo na rok 2018, wciąż bije na głowę wszystko, co stworzono lub próbowano w tym zakresie stworzyć. Produkcja TeamBondi uwodzi tak ciekawym, oryginalnym pomysłem na rozgrywkę, jak i bardzo wysokim poziomem realizacji (w szczególności niesamowitą dbałością o najdrobniejsze detale). Owszem rzecz kompletnie zawodzi jako sandbox, a fabuła niespecjalnie zachęca do zarywania nocek, ale jako całość “L.A. Noire” zasługuje na wyrazy najwyższego uznania, spoczywając całkiem niedaleko obok półeczki z napisem “Arcydzieło”.
Polecam.
Czas gry: ok. 46 godzin (od 30 stycznia 2024 r. do 24 kwietnia 2024 r.).
Sposób ukończenia: ukończenie fabuły / dotarcie do ekranu końcowego / ukończenie gry na 100% / zdobycie wszystkich osiągnięć na Steam.

Z podsumowania:
Tak jak zawsze w przypadku nieprawdopodobnego starocia – mam z “Life & Death” spory problem. Z jednej strony podejmuje się bowiem naprawdę niebanalnej, rzadko spotykanej tematyki. Z drugiej – uboga zawartość i zastosowane mechanizmy rozgrywki okrutnie nie przystają do współczesności. Gdyby to miało solidny tutorial/przeszkolenie, ze 3x więcej możliwych do zdiagnozowania schorzeń i przynajmniej 2x więcej operacji – zapewne doceniałbym tę produkcję znacznie bardziej. A tak nie pozostaje niczym więcej, jak tylko ciekawostką z zeszłego tysiąclecia, która jedynie drobnymi momentami pozwala poczuć to “coś”.
Pozostaje czekać na rzetelne odświeżenie tematu.
Czas gry: ok. 8 godzin (od 19 listopada 2023 r. do 10 grudnia 2023 r.).
Sposób ukończenia: ukończenie rozgrywki na stopniu trudności „Novice” i „Intermediate” / dotarcie do ekranu końcowego.
Z podsumowania:
“LIMBO” to dla mnie niezaprzeczalnie – małe dzieło sztuki, poczynając od pomysłu na rozgrywkę, przez generowany nastrój, aż po unikalny styl graficzny w jakim je zrealizowano. Nawet jak nie lubisz platformówek (bo to jednak jest platformówka, choć dość specyficzna), to i tak powinieneś zagrać, chociażby dla tych kilkunastu pierwszych scen, kiedy budzisz się ciemnym lesie. Jest to bowiem jedna z tych gier, które – mimo że niespecjalnie trudne – dają realną satysfakcję z ukończenia i zostają w pamięci na dłużej.
Wracając do “LIMBO” po przeszło sześciu latach miałem pewne obawy, czy postawiona wówczas “dziewiąteczka” nadal będzie miała rację bytu. Jak się okazuje – zupełnie niesłusznie. Nawet biorąc pod uwagę nieuchronny upływ czasu, w roku pańskim 2024, to nadal rewelacyjna produkcja, którą niezmiennie warto ograć. Nastrój, ponura monochromatyczna oprawa graficzna i pomysłowe, aczkolwiek nietrudne zagadki sprawiają, że przygodę z produkcją studia Playdead pamięta się jak mało którą.
Czas gry: ok. 2 godziny (od 13 stycznia 2024 r. do 18 stycznia 2024 r.).
Sposób ukończenia: ukończenie fabuły / dotarcie do ekranu końcowego / zdobycie wszystkich osiągnięć na Steam.

„Medal of Honor – Allied Assault” (2002)
Z podsumowania:
Gdybym miał Wam polecić tę jedną jedyną strzelankę w klimacie II Wojny Światowej, to pewnie byłoby to… “Call of Duty 2” (wiem, to było złośliwe), ale przy pewnym poziomie wyrozumiałości “Medal of Honor” też nadal daje radę. Graficznie jest już oczywiście biednie jak w slumsach w Giżycku, a i sam gameplay momentami zasługuje na etykietkę z napisem “archaiczny”, jednakże w ostatecznym rozrachunku to wciąż solidny i nietuzinkowy FPS. Tak że ten – jeśli chcecie wystrzelać absurdalną liczbę faszystów niczym Richard Burton i Clint Eastwood w “Tylko dla orłów”, instalujcie śmiało, tym bardziej, że całość jest do wyrwania na GOGu za ok. 35 zł. W zamian, w pakiecie dostaniecie jakieś 20 godzin zabawy, bo tyle trzeba na ukończenie wszystkich trzech kampanii (mi to oczywiście zajęło 10 godzin więcej, na przestrzeni stycznia i marca, bo “musiałem” odblokować wszystkie medale).
Czas gry: ok. 32 godziny (15 stycznia 2018 r. – 14 marca 2018 r.).
Sposób ukończenia: ukończenie kompletu kampanii w podstawowej wersji gry oraz w obu dodatkach, na normalnym stopniu trudności.
Z podsumowania:
Tak więc stare, oryginalne “Mount & Blade” może nie dostarcza równie kolorowych wizji jak heroina, lecz uzależnia z podobną siłą. Jak to możliwe, skoro sama gra jest zabugowana i brzydka, a jej świat nudny i nieciekawy? Otóż haczyk tkwi w niezwykle prostej, acz urokliwej mechanice – tak walki, jak i warstwy taktyczno-strategicznej (mimo że zasadniczo pozbawionej taktyki i strategii) oraz modyfikacjach śmigających na jej silniku. Te ostatnie dają “Mount & Blade” drugie życie i sprawiają, że produkcji sprzed przeszło dziesięciu lat można naprawdę wiele wybaczyć. Można się oczywiście zastanawiać, czy współcześnie odpalanie tego ma sens, skoro istnieje znacznie lepszy “Mount & Blade: Warband” (2010) czy nawet pozostający we wczesnym dostępie sequel – “Mount & Blade II: Bannerlord” (2020), ale powiedzmy sobie, że akurat to samo pytanie można postawić przy co drugiej grze recenzowanej na tej stronie.
***
Ileż ta gierczyna odebrała mi życia, wiem tylko ja i anonimowi autorzy oprogramowania szpiegowskiego z Kamczatki. Najpierw było tzw. “nieznane źródło”, “nieznani sprawcy”, “Panie władzo, naprawdę nie wiem jak to się znalazło na moim komputerze!” w wersji 0.960, potem pudełko, a potem Steam. Dość powiedzieć, że nie jest mi znana ani jedna osoba, która pobiła tę grę choć jeden raz (choć wg. serwisu HowLongToBeat powinno to zająć ok. 100 godzin), a ja ukończyłem ją aż trzykrotnie, trzy razy podbijając różnymi frakcjami wszystko co było do podbicia (namacalne dowody poniżej). Gdyby więc “Mount & Blade” była kobietą, od tej mojej miłości wyglądałaby jak ten plastikowy żołnierzyk w zestawie z motorem, w przypadku którego gdzieś zgubił się motor.
Jednocześnie z długiej listy produkcji, które w ostatnim czasie ukończyłem jest to jeden z tych nielicznych tytułów, co do których jestem pewien, że już nigdy nie wrócę. Z trzech przyczyn. Po pierwsze – bo jest wspomniany wyżej “Mount & Blade: Warband” (2010) pod każdym względem lepszy i o wiele lepiej działający na współczesnych komputerach (to zresztą w zasadzie “Mount & Blade” Deluxe, GotY, Platinium-Diamond Pack). Po drugie – TRZY RAZY. Wiecie ile trzeba było w to wtopić czasu? Jeszcze w pakiecie ukończyłem całą kampanię w modyfikacji: “The Last Days of Third Era of Middle Earth”, co samo w sobie też jest schizofrenicznym osiągnięciem. Po trzecie – wraz z wydaniem wspomnianego “Warbanda”, o klasyczny “Mount & Blade” przestano dbać, przez co dziś nie da się w to grać bez co-piętnastominutowych wyrzutek do pulpitu. Mam doprawdy duże pokłady cierpliwości, wypracowane w rozlicznych sytuacjach kryzysowych w związku z wykonywanym zawodem i dwójką dzieci, lecz nie takie, które zakrawają o masochizm.
Niemniej kocham i szanuję ten nasz wspólnie spędzony czas (choć nie jestem w stanie go sensownie podsumować, bo to jedyna gra na poniższej liście, ograna w czasach sprzed prowadzenia przeze mnie stosownych i szczegółowych pomiarów).
Sposób ukończenia: trzykrotne podbicie całego świata gry, następującymi stronnictwami: 1. Chanat Khergicki, 2. Królestwo Nordów, 3. Królestwo Rhodoków.
“ČSLA II” (2006) / “Operation Flashpoint: Cold War Crisis” (2001)
Z podsumowania:
Mimo wszystko, przez zdecydowaną większość czasu nie bawiłem się przy “ČSLA II” (2006) nieźle. To nadal solidna strzelanka, potrafiąca dostarczyć dużo emocji i czystego funu z udziału w wirtualnym polu walki. Zatem postawienie jej zwyczajnej “szósteczki”, wynikającej z arytmetyki byłoby trochę niesprawiedliwe. Niech zatem stracę, mam nadzieję, że nie będę tego żałował.
Czas gry: ok. 47 godzin (od 09 marca 2022 r. do 02 września 2022 r.).
Sposób ukończenia: ukończenie kompletu kampanii.
„Spellcross – Ostatnia Bitwa” (1998)
Z podsumowania:
Tytułem podsumowania przyznam, że chociaż rzecz ma wspomniane wyżej wady i jest dość stara, na dłuższy czas wciągnęła mnie bez reszty. Co więcej, udało jej się to pomimo tego, że próba zmuszenia jej do działania była drogą przez piekło, jako że program emulowany w DOSBoxie nieustannie wołał o płytę CD (która oczywiście czekała w czytniku). Pomogło dopiero przeniesienie do polskiej wersji kilku plików z wersji czeskiej i sztuczka z kopiowaniem ostatniego zapisu poza folder z grą, zanim ta zdąży go usunąć w wyniku kolejnego zwisu.
Z uwagi na powyższe, trudno polecić mi “Spellcross” komuś, kto nie jest absolutnym miłośnikiem komputerowych strategii. Sam jednak bawiłem się przednio, zaczynając się nudzić dopiero na kilkanaście misji przed końcem, co jak na tego kolosa jest naprawdę niezłym rezultatem.
Czas gry: ok. 84 godziny (od 23 stycznia 2021 r. do 11 września 2021 r.).
Sposób ukończenia: ukończenie kampanii.
Z podsumowania:
Biorąc pod uwagę wszystkie wskazane wyżej elementy, jak również to, że rzecz przez niski poziom trudności nie stanowi absolutnie żadnego wyzwania (i w zasadzie przechodzi się sama) – “The Partners” jest po ludzku i zwyczajnie nudne. Trzeba też podkreślić, że to coś więcej, niż “zmarnowany potencjał” czy “rozczarowanie”. Całość jest bowiem swoistą pułapką na człowieka, który chciałby sobie pozarządzać kancelarią prawną i nawet na papierze broni się wyłącznie tematyką, która zresztą ostatecznie okazuje się wydmuszką i tłem dla “biedasimsowych” elementów.
W kontekście powyższego nie ma już co pastwić się nad mało szczegółową grafiką w rozdzielczości 800×600, czy przeciętnym udźwiękowieniem (choć na pewno warto podkreślić, że gra zostało sensownie i dowcipnie spolszczona). Skoro rzecz i tak smakuje paskudnie, to to że jest dodatkowo przesolona, czy przepieprzona, nie ma już żadnego znaczenia. Dobrze, że choć jest krótka i można ją zaliczyć w dosłownie kilka godzin.
Odradzam.
Czas gry: ok. 10 godzin (od 31 maja 2024 r. do 19 czerwca 2024 r.).
Sposób ukończenia: ukończenie kompletu kampanii.
„WarCraft: Orcs and Humans” (1994)
Z podsumowania:
Wycieczkę w przeszłość z pierwszą strategią Blizzarda trudno uznać za przyjemne doświadczenie. Rzecz zestarzała się bardzo źle i jej zdolność do dawania frajdy współczesnemu graczowi jest mocno ograniczona. W zasadzie jedynym powodem dla jej odpalenia mogłaby być chęć poznania tła fabularnego Pierwszej Wojny, ale ze względu na to jak została sprezentowana historia, chyba lepiej sięgnąć do Wikipedii.
Czas gry: ok. 13 godzin (od 05 grudnia 2020 r. do 23 stycznia 2021 r.).
Sposób ukończenia: ukończenie kompletu kampanii.
Playlisty:
1. Kampania Orków | 2. Kampania Ludzi