„Kruk. Jak tu ciemno” (2022)

Po finale “Kruk. Czorny Woron nie śpi” (2021), zakończonym mocnym i zaskakującym „krawędziozwieszeniem”[1]Cliffhangerem., wiadomo było że kolejna część po prostu musi powstać. Rozpacz, krzywda, jawna niesprawiedliwość i niedomknięte wątki wprost krzyczały o rychły powrót komisarza Adama Kruka na Podlasie.

Niektórych rzeczy nie powinno się ruszać. Wiedzą o tym badacze pradawnych grobowców i audytorzy w spółkach handlowych, ale niestety włodarze polskiego oddziału Canal+ już niekoniecznie. Kontynuacja zamkniętej historii, opowiedzianej przez bardzo dobry “Kruk. Szepty słychać po zmroku” (2018) była zupełnie niepotrzebna. Niestety ktoś gdzieś zdecydował, że trzeba zabrać chamowi złoty róg i utoczyć z niego jeszcze jedno jajo (czy jakoś tak). W rezultacie, w 2021 r., w trzy lata po premierze oryginału, na szerokie wody telewizyjnego bajorka wypłynął kolejny okręt pod banderą „Kruka”, o nazwie „Czorny Woron nie śpi”. Obiektywnie – to nie był zupełnie słaby serial – ale z pewnością znacznie gorszy, niż pierwowzór. Dlatego po jego bezpośredniej kontynuacji nie spodziewałem się zbyt wiele. Tymczasem, nieoczekiwanie, nawet w ramach spłyconej, typowo kryminalno-policyjnej konwencji, nowy – wieńczący całą trylogię – „Kruk”, okazał się lepszy od poprzednika.

Gniewa kruka czarna wrona, a sam czarny jak i ona

„Jak tu ciemno” rozpoczyna się w miejscu, w którym zakończył się “Czorny Woron nie śpi”. Po tragicznych wydarzeniach z poprzedniego sezonu, komisarz Adam Kruk (Michał Żurawski) żyje już wyłącznie, w pełni uzasadnioną żądzą zemsty. Demony, z którymi niegdyś się zmagał, nie tylko powracają, lecz całkowicie przejmują nad nim kontrolę. W rezultacie bajania Szeptuchy i wschodniopolskie „czary-mary” odchodzą na bok[2]Choć oczywiście scenarzyści i tak gdzieś po drodze muszą je odhaczyć., mistycyzm zanika, a subtelna mgiełka unosząca się o zmierzchu nad ciągnącymi się aż po horyzont podlaskimi polami – rozwiewa się bez śladu. Kruk, ściskając w ręku giwerę, w asyście lokalnych gliniarzy, brutalnie, bez litości i bez ozdobników – zwyczajnie rusza po sprawiedliwość.

Oczywiście, widz doskonale wie kto stoi za całą intrygą i cierpieniem protagonisty, zatem może tylko obserwować, jak wyżej wskazany – przez sześć kolejnych odcinków – depcze mu po piętach.

Do powyższego, ponownie dochodzą motywy związane z produkcją i przemytem papierosów, porachunkami gangsterskimi na tym tle oraz kretem w strukturach Policji, a także wątek dziwnego bezdomnego, przypadkowo kręcącego się w okolicy Kruka.

Kiedy kruk kruka kłuje, pewnie głodne lato czuje

Czego bym nie napisał o tej produkcji poniżej, muszę przyznać – że podtytuł – „Jak tu ciemno” znakomicie pasuje do całości. Pomimo określonego ciężaru gatunkowego i obcowania z gęstym mrokiem i złem już od epizodu inaugurującego pierwszy sezon, trzeci „Kruk” jest zdecydowanie najbardziej ponurą odsłoną serii. Serial odhacza w zasadzie wszystkie motywy kwalifikujące go do grona pozycji „tylko dla dorosłych”, choć w zasadzie w żadnym momencie nie są to tanie chwyty obliczone na zaszokowanie widza. Z punktu widzenia scenariusza, cały ten ładunek zła i przemocy ma zatem swoje uzasadnienie, tyle że nie zawsze równie przekonujące.

Przy okazji poprzedniego sezonu sporo narzekałem na jakość opowiadanej historii. Tu jest wyraźnie lepiej, pomimo że przez walor bycia bezpośrednią kontynuacją, jest ona obciążona trudnym dziedzictwem poprzednika. Z jednej strony poprawiono więc nieco postać centralnej antagonistki, która nie jest już geniuszem zbrodni, planującym na dwadzieścia posunięć do przodu. Fabuła jest też zwyczajnie ciekawsza, choć przecież oparta na prostych motywach i założeniach. Z drugiej – nowy „Kruk” pozostaje opowieścią wymagającą od widza pewnej naiwności i wiary, i to nie tylko w zakresie goniącej własny ogon Policji, czy „dwuosobowych gangów” trzęsących ogólnopolskim szmuglem fajek. Znamiennym przykładem swobodnego podejścia do psychologicznego realizmu jest wspomniany wyżej wątek bezdomnego. Otóż zaprawiony w bojach Adam Kruk, dzielący pogoń za zemstą z opieką nad synem, wprawdzie nieustannie drży o życie tego ostatniego, lecz jednocześnie nie ma żadnych problemów, żeby młodego na całe dnie zostawiać z „odkrytym” pod płotem typem, który już na pierwszy rzut oka sprawia wrażenie kompletnie pojebanego.

Jasne, jest to postać bardzo istotna z punktu widzenia scenariusza i to nawet nie dlatego, że trudno oczekiwać, by protagonista biegał po krzakach z kilkulatkiem przy boku. Niemniej jednak na pewno dało się to wszystko rozpisać nieco poważniej.

„Kruk. Jak tu ciemno” (2022)

Kruk krukowi oka nie wykole

Aktorsko rzecz niezmiennie dźwiga na barkach rewelacyjny Michał Żurawski. I choć „Jak tu ciemno” generalnie należy uznać za bardzo dobrze zagrany serial, odtwórca tytułowej – niełatwej przecież – roli, jest z pewnością najjaśniejszym punktem programu. Zmęczony życiem glina, walczący o życie syna, nie jest przecież zbyt oryginalnym archetypem, a tymczasem Żurawskiemu udało się wykreować naprawdę nietuzinkowego bohatera.

Tym co jednak – przy okazji trzeciego sezonu – zrobiło na mnie największe wrażenie jest ścieżka dźwiękowa. Już wcześniej, w pierwszym „Kruku” wyróżniał się znakomity motyw przewodni[3]Żeby nie być gołosłownym – od czterech lat regularnie do niego wracam., natomiast teraz wręcz trudno wyobrazić mi sobie całość bez muzyki Bartosza Chajdeckiego. Dźwięki towarzyszące akcji, to w niektórych scenach więcej, niż dwie trzecie nastroju serialu.

Podsumowując – chyba nadal nie jestem zadowolony z tego, że drugi i trzeci sezon powstały. Jednak – podczas gdy z “Czorny Woron nie śpi” chwilami naprawdę się męczyłem – „Jak tu ciemno” wciągnęło mnie na tyle, że już po pierwszym odcinku wiedziałem, że bez zobaczenia zakończenia trylogii nie będę mógł spokojnie położyć się spać. A gdy z poczucia obowiązku, musieliśmy z Magdą przerwać oglądanie po drugiej w nocy, nazajutrz tylko czekaliśmy, aż dzieci wreszcie zasną, żeby spokojnie dooglądać ostatnie dwa odcinki.

Warto zatem przymknąć oczy na pewne mankamenty, bo tak umiejętnie grających klimatem seriali, nie ma w Polsce zbyt wiele.

„Kruk. Jak tu ciemno” (2022)
Jednym zdaniem:
Godne zwieńczenie nie do końca potrzebnej trylogii.
7.7
Warto

Przypisy:

Przypisy:
1 Cliffhangerem.
2 Choć oczywiście scenarzyści i tak gdzieś po drodze muszą je odhaczyć.
3 Żeby nie być gołosłownym – od czterech lat regularnie do niego wracam.
Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *