“Mare z Easttown” (2021)

"Mare z Easttown" (2021)

Już na wstępie zaznaczę, że klasyfikowanie “Mare z Easttown” wyłącznie jako kryminału nie jest do końca uczciwe i z pewnością nie oddaje istoty rzeczy. Jakkolwiek bowiem poszukiwanie wyjaśnień dla zbrodni ma tu swoje doniosłe znaczenie, nie mniej istotne są zmagania Mare, tak ze światem, jak i z samą sobą. Tytułowe miasteczko i jego społeczność, również są czymś więcej, niż tylko tłem dla opowieści. 

W rezultacie najnowsza produkcja HBO z Kate Winslet w roli głównej, to w równym stopniu serial obyczajowy z wątkiem kryminalnym, co kryminał z wątkami obyczajowymi. Choć bowiem centralną postacią jest policyjna detektyw, a głównym motywem pchającym historię do przodu – zabójstwo nastolatki, rzecz mnóstwo miejsca poświęca sytuacji rodzinnej protagonistki oraz sportretowaniu małomiasteczkowej rzeczywistości Easttown. Ma to może tę wadę, że nie wszystkie wątki są równie ciekawe i angażujące, a niektóre wydają się wręcz doklejone na siłę (np. spotkania Mare z pisarzem Richardem Ryanem, czy homoseksualny związek jej córki), jako całość jednak – “Mare z Easttown” – okazuje się zaskakująco udanym projektem. Nie trzeba się tu specjalnie wysilać, by uwierzyć w istnienie zarówno bohaterów dramatu, jak i samego Easttown. Dzięki pogłębionemu rysowi wyżej wskazani są tu bowiem tak prawdziwi jak tylko się da.

Pretekst

Mare Sheehan nie ma łatwego życia.

Jest zarazem matką, która nie ma najlepszego kontaktu z córką i córką, która nie ma najlepszego kontaktu z matką. Jej były mąż właśnie zaręczył się z nową partnerką i postanowił zamieszkać w najbliższym sąsiedztwie. Niedawno w dramatycznych okolicznościach straciła syna, a jej synowa, próbuje odebrać jej wnuczka, którym Mare stale się opiekuje.

Z zawodu jest śledczym, który od roku nie potrafi zamknąć sprawy zaginięcia córki swojej koleżanki. Tymczasem w Easttown w równie niewyjaśnionych okolicznościach dochodzi do morderstwa młodej dziewczyny. Miasteczko żąda działań, pragnie odpowiedzi. Wszyscy wyczekująco spoglądają na Mare, prawie jak dwadzieścia pięć lat wcześniej, gdy poprowadziła do zwycięstwa w pucharze stanowym lokalną drużynę koszykarską.

Niełatwo jest jednak dźwigać ciężar cudzych oczekiwań, gdy jest się obciążonym także własnymi doświadczeniami.

Plusy dodatnie, plusy ujemne

Opowieść jest zatem wielowątkowa i pełna bohaterów. Zazwyczaj w kryminałach bywa tak, że scenarzyści wywalają na stół wszystkie wątki i pozwalają widzowi prowadzić śledztwo równolegle do protagonisty, ale tu akurat jest zupełnie inaczej. Serial z wolna odkrywa kolejne karty, z odcinka na odcinek pokazując większy kawałek obrazka, tak że zasadniczo bez ślepego strzelania nie sposób domyślić się rozwiązania intrygi przed jej finałem[1]Choć takiemu Stephenowi Kingowi się udało. Ale wiadomo – Stephen jest King.. Można się na powyższe obrażać, tym bardziej że w pewnych fragmentach historia trochę trzeszczy, lecz niewątpliwie ma dobre tempo i bardzo wciąga (w każdym razie do tego stopnia, że jak rzadko, obejrzeliśmy cztery ostatnie odcinki za jednym posiedzeniem).

Od strony technicznej “Mare z Easttown” to natomiast przede wszystkim pokaz aktorskiego talentu Kate Winslet[2]Kobiety, która przy okazji “Lektora” (2008) sprawiła, że zaszlochałem jak Cristiano Ronaldo po finale piłkarskich Mistrzostw Europy w 2004.. Nie jest na pewno tak, że musi ten serial dźwigać w pojedynkę, bo zasadniczo wszyscy spisują się tu doskonale, ale bez wątpienia wyróżnia się nawet na tak znamienitym tle. To już o czymś świadczy.

Ostatecznie trudno produkcji HBO nie polecić. To na pewno coś więcej niż “Od nowa” (2020) i jednocześnie mniej, niż np. pierwszy sezon “Wielkich kłamstewek” (2017), na którym bawiłem się znacznie lepiej. A przecież świat małych, dusznych miasteczek jest mi znacznie bliższy, niż wnętrza luksusowych willi w Kalifornii.

“Mare z Easttown” (2021)
JEDNYM ZDANIEM:
Bardzo wciągające połączenie kryminału z kinem społecznym.
8
WARTO

Przypisy:

Przypisy:
1 Choć takiemu Stephenowi Kingowi się udało. Ale wiadomo – Stephen jest King.
2 Kobiety, która przy okazji “Lektora” (2008) sprawiła, że zaszlochałem jak Cristiano Ronaldo po finale piłkarskich Mistrzostw Europy w 2004.
Dołącz do dyskusji

3 Komentarze

Dodaj komentarz
Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *