“Terror” (2018)

W 1845 r. dwa okręty w służbie Jej Królewskiej Mości, pod wodzą kapitana Johna Franklina – “Terror” i “Erebus” – wyruszyły z Anglii w kierunku Arktyki. Ich celem było odnalezienie przejścia północno-zachodniego, tj. nowej drogi do Azji, na północ od Kanady, która Koronie Brytyjskiej miała przynieść jeszcze większe bogactwa, a uczestnikom wyprawy chwałę i sławę nieustraszonych odkrywców. Wyposażona w najnowocześniejszy sprzęt załoga miała być skazana na sukces, jednak oba okręty nigdy nie wróciły na Wyspy, przepadając bez śladu[1]“Erebus” odnaleziono dopiero w 2014 r., a “Terror” w 2016 r..

Beletryzowaną próbę odtworzenia losów wyprawy podjął w 2007 r., amerykański pisarz – Dan Simmons. Całość wprawdzie – swoim zwyczajem – okrasił pewnymi elementami paranormalnymi, niemniej jednak nie umniejszającymi niemalże reportażowemu charakterowi książki. W 2018 r. natomiast, powieść na dziesięcioodcinkowy serial w luźny sposób zaadaptowało AMC i to właśnie on jest bohaterem niniejszego tekstu.

“Rzym” w lodach Arktyki

Niełatwo mi się rzecz oglądało, nie tylko dlatego, że traktuje między innymi o zmaganiu z kilkudziesięciostopniowym mrozem, a za oknem akurat było trzydzieści stopni upału. “Terror” to serial, którego tryby kręcą się bardzo powoli. Nie ma tu szczególnie dużo klasycznej akcji, nie ma spektakularnych zwrotów historii, ani porywających cliffhangerów, a scenografia na którą składają się głównie ciasne wnętrza okrętów[2]Choć oczywiście znacznie większe, niż w rzeczywistości. i krajobraz Arktyki, jest – oględnie mówiąc – dość surowa. Całość broni się jednak unikalnym nastrojem, rzadko podejmowaną tematyką i przede wszystkim – aktorstwem.

To ostatnie osiąga poziom “Rzymu” (2005-2007), co samo w sobie powinno być najlepszą rekomendacją z mojej strony[3]Bo to bez wątpienia najlepiej obsadzony i najlepiej zagrany serial w historii telewizji.. Oczywiste skojarzenia z arcydziełem HBO budzi zresztą obsadzenie Ciarána Hindsa w roli kapitana Johna Franklina i Tobiasa Menziesa w roli asystującego mu Jamesa Fitzjamesa, którzy w “Rzymie” zagrali odpowiednio – Juliusza Cezara i Brutusa[4]Zatem trudno się nie uśmiechnąć, gdy Fitzjames w pewnym momencie rzuca uwagą o przekraczaniu Rubiconu.. Gdy do powyższego duetu doda się jeszcze znanego chociażby z “Czarnobyla” (2019) i “Fundacji” (2021-) Jareda Harrisa (tu w roli Francisa Croziera) – nietrudno sobie wyobrazić jaki to spektakl. Cała lista płac wchodzi tu jednak na wyżyny, nie tylko wyżej wskazani, przez co łatwo zapomnieć, że “Terror” to tylko serial, a nie dokumentalny zapis prawdziwej wyprawy na koniec świata.

To o tyle ważne, że rzecz traktuje przecież o ludziach postawionych w ekstremalnej sytuacji, stłoczonych na ciasnej przestrzeni w środku absolutnego pustkowia. Ukazanie tego zderzenia rozlicznych charakterów (bo niemalże każdy członek załogi jest tu świetnie napisany i odmienny od towarzyszy), w różny sposób reagujących na okoliczności, w których się znaleźli – jest istotą scenariusza. Franklin chce całemu światu udowodnić, że jest odkrywcą większym od Johna Rossa; Fitzjames szuka kolejnej historii do barwnego życiorysu; a Crozier chyba już tylko sposobu na popełnienie samobójstwa. Załogę uzupełniają weterani podobnych wypraw jak Blanky (Ian Hart), lekarze prezentujący całkowicie odmienne podejście do chorych, jak wrażliwy Goodsir (Paul Ready) i pragmatyczny Stanley (Alistair Petrie), a także cała rzesza marynarzy w różnym wieku, z różnym doświadczeniem, na swój sposób podchodząca do wydarzeń. Czasami próbująca się dostosować, czasami manipulować innymi, a innym razem sama będąca zmanipulowaną przez innych.

"Terror" (2018)
“Terror” (2018)

I myślę, że powyższe wystarczyłoby dla stworzenia unikalnego i ponadczasowego serialu. Niestety dla całości, twórcy za książkowym oryginałem zdecydowali się wprowadzić do opowieści arktycznego potwora, wyglądającego jak przerośnięty niedźwiedź narysowany przez pięciolatka. Nie dość tymczasem, że monstrum wcale nie jest straszne i jest w bardzo słaby sposób zrealizowane[5]CGI to poziom “Krakowskich potworów” (2021), to jeszcze na dodatek niespecjalnie wprowadza dodatkowe napięcie, czy też atmosferę zagrożenia do całej historii. Jeżeli już coś robi, to męczy i irytuje, i chyba lepszym rozwiązaniem byłoby uśmiercanie członków załogi w tradycyjny sposób, albo za pomocą zwykłego, ale nad wyraz upartego niedźwiedzia niż w ponadnaturalny sposób.

Podsumowanie

Powyższe nie dyskwalifikuje jednak “Terroru”, jako solidnego widowiska, choć należy podkreślić, że nie jest to rzecz dla każdego. Statystyka podpowiada, że obok seriali które oceniam wysoko i polecam każdemu (vide wspomniany “Rzym”), a także tych które oceniam nisko i nie polecam nikomu (pozdrawiam “Krakowskie potwory”) trafią się też takie, które ocenię nisko i polecę każdemu, jak i takie, które ocenię wysoko i nie zarekomenduję nikomu. I ten ostatni przypadek reprezentuje “Terror”. Mam dziwne przeczucie, że do mnie trafił, mnie przekonał, a pewnych miejscach nawet zachwycił. Obejrzałem go zresztą bardzo szybko, a po zaliczeniu całości bardzo długo o nim myślałem. Natomiast z jakiegoś powodu boję się go polecić. Myślę, że przytłaczająca większość odbiorców zaśnie, albo porzuci go gdzieś na wysokości piątego odcinka.

Jeżeli zatem nie szkoda Wam czasu – zaryzykujcie sami.

“Terror” (2018)
JEDNYM ZDANIEM:
Zgroza w arktycznym wydaniu.
7.9
Warto

Przypisy:

Przypisy:
1 “Erebus” odnaleziono dopiero w 2014 r., a “Terror” w 2016 r.
2 Choć oczywiście znacznie większe, niż w rzeczywistości.
3 Bo to bez wątpienia najlepiej obsadzony i najlepiej zagrany serial w historii telewizji.
4 Zatem trudno się nie uśmiechnąć, gdy Fitzjames w pewnym momencie rzuca uwagą o przekraczaniu Rubiconu.
5 CGI to poziom “Krakowskich potworów” (2021)
Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *