“Uznany za niewinnego” (2024)

Jeżeli chodzi o seriale prawnicze, to jestem trochę jak ten typ z popularnego (w pewnych kręgach) mema, który wraca do domu z pracy w magazynie, gdzie zajmuje się obsługą wózka widłowego, po czym pierwsze co robi po powrocie to odpala na komputerze symulator wózka widłowego.

Teoretycznie Rusty Sabich ma wszystko. Pracę prokuratora okręgowego, którą kocha i w której się spełnia; kochającą rodzinę i na dodatek wygląda zupełnie jak popularny, amerykański aktor – Jake Gyllenhaal. A jednak czegoś mu brakuje i zapewne dlatego wdaje się w intensywny i ryzykowny romans z atrakcyjną koleżanką z pracy – Carolyn Polhemus (Renate Reinsve). Ta radosna kopulacja oczywiście ma swoje konsekwencje, choć trochę odmienne od li tylko zwyczajowych. Otóż gdy Carolyn zostaje brutalnie zamordowana, Rusty niemal od razu zostaje głównym podejrzanym. Miał bowiem potencjalny motyw i był ostatnią osobą widzianą na miejscu zbrodni, które na dodatek aż świeci się od jego materiału biologicznego.

Gdy zatem niedawni koledzy z zespołu prokuratorskiego sadzają go na ławie oskarżonych, Rusty zmuszony jest zmienić role i stanąć do obrony – tak siebie, jak i swojej rodziny.

Serialowa adaptacja ekranizacji

Rzecz jest oczywiście serialowym remakiem dramatu z 1990 r.[1]Za kamerą stanął Alan J. Pakula, a przed nią m.in. Harrison Ford oraz Raul Julia, będącego jednocześnie ekranizacją powieści Scotta Turowa z 1987 r., o tym samym tytule. Rozbicie fabuły z przeszło dwóch godzin filmu na osiem godzinnych odcinków wyszło całości na dobre. Początkowo – pomimo trupa, który powinien przyśpieszać tętno – tempo jest raczej umiarkowane, a nawet zdarzają się tu dłużyzny do “przeskipowania”. Z odcinka na odcinek “sprawa Sabicha” wciąga jednak coraz bardziej, a na wysokości szóstego epizodu konkretnie skłania już do “zbindżowania” całości. Niby nie ma tu wyjątkowych fajerwerków i zwrotów akcji, a jednak “Uznany za niewinnego” (2024) bez wątpienia gra w pierwszej lidze dramatów sądowych.

Sztuczka polega na tym, że wbrew tytułowi rzecz aż do finału nie przesądza winy lub niewinności protagonisty. Co więcej jest on tak kłamliwym fiutem, o paskudnym charakterze, przerośniętym ego (typowy prawnik) i bogatym zasobie wspomnień z udziałem denatki, że jeżeli nie widziałeś lub nie pamiętasz oryginału – nie domyślisz się czy zabił. W zasadzie to nawet jako znawca książki i filmu, będziesz zaskoczony, bo – tadam! – serial zmienia zakończenie.

“Uznany za niewinnego” (2024)

Sądowe ciastko z kremem

Scenariusz scenariuszem, ale “Uznany za niewinnego” wyróżnia się przede wszystkim aktorstwem. Gyllenhaal znakomicie wypada w roli patologicznego kłamcy, oszukującego żonę, dzieci, kolegów z pracy, a nawet własnego obrońcę. Obserwowanie, jak przekonany o własnym talencie wije się na sali sądowej i jednocześnie dostrzega że przegiął czy zabrnął za daleko jest naprawdę satysfakcjonujące. Nie było chyba jeszcze serialu prawniczego, w którym prawnicze ego byłoby tak gnojone, a mimo to odradzało się jak peni…, przepraszam – feniks – z popiołów.

A jeszcze lepiej wypada Peter Sarsgaard w roli depczącego Sabichowi po piętach prokuratora – Tommy’ego Molto. Rewelacyjnie odgrywa toksyczną zazdrość względem przystojniejszego i bardziej docenianego kolegi po fachu, niespecjalnie udając że celem wsadzenia Rusty’ego za kratki nie jest wymierzenie zadość sprawiedliwości, a wyłącznie dogodzenie własnym ambicjom i poczuciu krzywdy. Konfrontacje słowne Sabicha z Molto, albo z adwokatem (w tej roli równie dobry Bill Camp), bądź Molto z przełożonym – Nico Della Guardia (O-T Fagbenle) wypadają zaiste klasowo.

Podobnie jest również z postacią żony protagonisty – Barbary (Ruth Negga), która musi miotać się pomiędzy lojalnością do niewiernego męża i ratowaniem małżeństwa, a poczuciem, że w zasadzie to mu się należało i powinien dostać za swoje.

I chociaż zakończenie tej przygody może się wydawać nieco rozczarowujące (bo dla mnie takie było), to mimo wszystko “Uznany za niewinnego” jest serialem, który dowozi to co obiecuje, zatem polecam.

“Uznany za niewinnego” (2024)
Jednym zdaniem:
Godna, sądowa rozrywka.
8
Warto

Przypisy:

Przypisy:
1 Za kamerą stanął Alan J. Pakula, a przed nią m.in. Harrison Ford oraz Raul Julia
Dołącz do dyskusji

1 Komentarze

Dodaj komentarz
Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *