“W głębi lasu” (2020)

“W głębi lasu” (2020)

Zdanie – “polski kryminał wyprodukowany dla Netflixa” – brzmi raczej jak ostrzeżenie, niż dobra rekomendacja, ale dodanie do niego słów – “zrealizowany na podstawie powieści Harlana Cobena” może już co najmniej zaintrygować. Amerykański powieściopisarz ma bowiem renomę specjalisty od – nawet jeśli nieco dętych – to z pewnością ciekawych intryg z satysfakcjonującym rozwiązaniem.

Wiadomo, dobra pisanina ma to do siebie, że potrafi “uratować” rzecz, która leży w pozostałych elementach. Nic natomiast nie uratuje słabego, bądź nudnego scenariusza. “W głębi lasu” to raczej adaptacja, niż ekranizacja powieści Cobena z 2007 r., przenosząca akcję z amerykańskiego New Jersey w realia słonecznej Polski. Rdzeń fabuły zatem zachowuje, trzymając się kluczowych elementów historii, ale w pozostałym zakresie pozwala sobie na dużo swobody. Owocuje to wieloma różnicami pomiędzy książką, a serialem, tak w charakterystyce postaci i ich motywacjach, jak i w drugoplanowych zdarzeniach. Abstrahując od tego, czy przeniesienie literatury na język ekranu w skali do 1:1 w ogóle jest możliwe (i czy ma to sens), należy obiektywnie stwierdzić, że książkowy oryginał oczywiście radzi sobie z historią o wiele lepiej. Mowiąc wprost – u Cobena nie ma takich dziur w fabule, a w szczególności – w motywacjach poszczególnych bohaterów, jak w serialu Leszka Dawida i Bartosza Konopki. Można się o to zżymać (nawet bardzo), tym bardziej, że twórcy absolutnie nie mogą się tłumaczyć brakiem czasu i taśmy, lecz w mojej ocenie nie pogrąża to “W głębi lasu” i rzecz nadal warto zobaczyć.

Punkt wyjścia dla intrygi jest mocny. W 1994 r., podczas letniego obozu dla młodzieży, w lesie giną cztery osoby. Dwa zmaskrowane ciała zostają odkryte stosunkowo szybko, natomiast dwójka pozostałych zagubionych przepada bez wieści. Niewyjaśniona zbrodnia łamie życie rodzinom pary zakochanych: Pawła Kopińskiego (którego siostra znika bez śladu) oraz Laury Goldsztajn (której ojciec odpowiadał za organizację feralnego obozu). Po dwudziestu pięciu latach, Kopiński – już jako ceniony prokurator, zostaje wezwany do zidentyfikowania ciała osoby gromadzącej materiały na jego temat. Okazuje się, że trupem jest jeden z zaginionych – jego kolega z obozu Artur, co do którego wszyscy byli pewni że od dawna nie żyje.

Akcja serialu płynnie i całkiem zręcznie przeskakuje pomiędzy wydarzeniami z 1994 r. i 2019 r. Nawet jeżeli pojawiają się niejasności, dłużyzny, albo dodatkowe, niepotrzebne wątki, trudno zaprzeczyć, że “W głębi lasu” lasu wciąga. To z pewnością jeden z tych tworów małego ekranu, który chce się połknąć w całości, naraz, podczas jednego wieczoru.

Postawię sobie też taką kontrowersyjną tezę (a co mi tam – wolno mi), że przeniesienie akcji w polskie realia, jak rzadko kiedy, dobrze przysłużyło się serialowi. Zarówno wydarzenia, jak i bohaterowie wydają się przez to bliżsi widzowi znad Wisły. Mam przeczucie graniczące z pewnością, że nie dałbym się tak porwać opowieści, gdyby dotyczyła jakichś obcych mi kulturowo anglosasów – “Paulów, Gilów i hippisów”. Na wyróżnienie zasługują także niezgorsze zdjęcia oraz porządne nagłośnienie dialogów, które – jak powszechnie wiadomo – nie jest w naszym kinie standardem.

&quotW głębi lasu” (2020)"
“W głębi lasu” (2020)”

Tyle z pozytywów, bo “W głębi lasu” to też wady. Przede wszystkim sporo tu dłużyzn i scen nic nie wnoszących do opowieści. Narzekam na to przy co drugim polskim serialu, a tu muszę ponarzekać tym bardziej, bo to przecież adaptacja, z której wywalono kilka istotnych wątków. Zbędnych scen jest tu z mojej perspektywy tak dużo, że całość w tym kształcie mogłaby się równie dobrze zamknąć w czterech, a nie sześciu odcinkach. Czasami to zwykłe, ciągnące się kadry i powtórzenia, a czasami sceny z dupy – jak np. pojawiający się z czapy, w środku serialu trzydziestosekundowy wątek homoseksualny. Jest to o tyle istotny mankament, że pod koniec ma się wrażenie, iż choć całość momentami niemiłosiernie się ciągnęła – i tak nie wyjaśniono wszystkiego; że czegoś tu brakuje. Tam zatem – gdzie książka wszystko wyjaśniała i domykała, tu zieje oczywistymi fabularnymi dziurami.

Powiedzmy sobie też wprost, że “W głębi lasu” przeciętnie wypada pod względem aktorstwa. Co ciekawe, tym razem doskonale radzą sobie młodzi aktorzy (bo Miłkowski, Filus, ale też Pyrkowski zagrali naprawdę nieźle), a zawodzą raczej ich doświadczeni koledzy – tj. Damięcki i przede wszystkim – Grochowska, którzy grają trochę tak, jakby ich ktoś do tego zmuszał. Zdecydowanie nie jest to również najlepszy występ Arkadiusza Jakubika. Na ich tle (jak zwykle) fajnie wypada za to Adam Ferency, ze swoim drugoplanownym występem w roli śledczego, a także osoby wcielające się w rodziców Kopińskiego (Skibińska, Garncarczyk) i Pyrkowskiego (Dąbrowska, Bluszcz).

Ogólnie jednak, wbrew licznym krytycznym opiniom (Tomasz Raczek np. dał serialowi jedynie 5/10), warto “W głębi lasu” dać szansę. Rzecz w mojej ocenie broni się przede wszystkim fabularną podstawą scenariusza, nawet jeżeli gdzieś pod drodze kilka razy się potyka.

“W głębi lasu” (2020)
JEDNYM ZDANIEM:
Dobra, rzemieślnicza robota.
7
WARTO
Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *