To kolejny, generyczny polski kryminał na podstawie kolejnej generycznej powieści kryminalnej, zatem nie zasługuje na nic więcej, niż ten generyczny wstępniak.
Harlan Coben produkuje historie znacznie wolniej, niż nasz Remigiusz Mróz, ale prawdopodobnie łączy ich miejsce, z którego je wyciągają. Ich powieści cechują się bowiem absolutnie nierealistycznym przebiegiem i takim samym suspensem. To wbrew pozorom – wcale nie zarzut. Jak każdy Polak lubię sobie pozgadywać kto zabił, jakie motywy miał sprawca i co tak capi z szafy w salonie głównej bohaterki. Jasne, z prawdziwą zbrodnią te fabuły mają niewiele wspólnego, lecz przecież im opowieść bardziej pokręcona i skomplikowana, tym zabawa w zgadywanki przedniejsza. Szkoda tylko, że po “entej” z rzędu nieprawdopodobnej historii można już odczuć pewnego rodzaju znużenie.
“Zachowaj spokój” podąża śladem poprzednich ekranizacji Cobena, które zeszły z taśmy produkcyjnej Netflixa. Jest mocna załoga na liście płac (m.in. Boczarska, Lichota, Grochowska, Damięcki, Poniedziałek, Zbrojewicz, Topa), jest i w miarę bezbolesna realizacja. Standardowo ktoś umiera w tajemniczych okolicznościach (tym razem licealista), ktoś inny znika bez śladu (jego kolega, który może mieć wiedzę o rzeczywistych przyczynach jego śmierci), a jeszcze ktoś tam odkrywa, że jego dzieci po szkole już nie zbierają pokemonów. W rezultacie równie standardowo – na jaw wychodzą rozliczne kłamstwa i tajemnice, tym razem – zamożnych mieszkańców pewnego warszawskiego osiedla.
Dlaczego płacę za Netflixa?
To oczywiste – żeby puszczać dzieciom “Świnkę Peppę”.
Ale poza tym, chyba też trochę dla takich produkcji. W gruncie rzeczy nie oczekuję od nich wiele. Najbardziej zależy mi chyba na tym by poziom aktorstwa nie zmuszał mnie do ukrycia twarzy w dłoniach. Od tej strony “Zachowaj spokój” wypada niezgorzej, a na pewno lepiej, niż omawiana niedawno “Odwilż” (2022). Znane nazwiska zaliczają przynajmniej przeciętny występ[1]Nie wiem kto wpadł na pomysł, że Zbrojewicz nadaje się do grania prawnika., dupy dają zaś głównie “nonejmy” i tradycyjnie – nasi nad wyraz wyrośnięci licealiści. Nie jest to jednak w żadnym wypadku poziom dna, czyli np. “Krakowskich potworów” (2022). Plus to tym większy, że w mojej ocenie wiarygodne zagranie tej, rozchodzącej się w szwach historii nie było wcale łatwe.
No właśnie. jeżeli o fabułę chodzi, to zaskoczyło mnie, że producenci postanowili podciągnąć całość pod nieformalną kontynuację niezłego “W głębi lasu” (2020), a to w taki sposób, że główny bohater tamtego serialu jest tu jedną z pobocznych postaci. Natomiast jeśli chodzi o sam jej rdzeń, to tak jak wspominałem na wstępie – “Zachowaj spokój” uprawia tu klasyczny “zdupizm”. Zasadniczo mamy tu trzy wątki. Główny, w którym matka poszukuje syna zaginionego po tajemniczej śmierci kolegi. Dwa poboczne, w ramach których: 1) ktoś szantażuje sekstaśmami jednego z lokalnych nauczycieli; 2) Policja tropi sprawcę serii bestialskich morderstw. To może brzmieć nieźle, ale na brzmieniu się kończy, bo wszystkie te – niekoniecznie splatające się ze sobą historie – zaprezentowane są mocno przeciętnie.
Rzecz oczywiście wciąga, bo jest tak nieprawdopodobna oraz w nadmierny (i nie bójmy się tego powiedzieć – bezsensowny) sposób skomplikowana, że chce się poznać finał całości. Trudno jednak uznać, że droga do zakończenia jest przyjemna. Osobiście byłem raczej zmęczony mało racjonalnymi motywami i zrachowaniami uczestników dramatu, sporadycznymi dłużyznami i dialogami bez polotu. Spektakularnych zwrotów akcji – nie stwierdzono, tajemnice bohaterów okazały się raczej błahe, a ostateczne wyjaśnienie zagadki w gruncie rzeczy raczej rozczarowało.

Marnowanie czasu
Czy zatem warto sięgnąć po omawiany tytuł? Gdy macie ochotę na polski kryminał, a nie zobaczyliście jeszcze “Klangora”, obu “Rojstów”, a nawet “Kruka” – na pewno nie[2]Swoją drogą, macie wówczas sporo do nadrobienia. Gdy w ogóle macie ochotę na kryminał – też nie, bo są dwa tuziny lepszych ze Skandynawii. Natomiast jeżeli obejrzeliście już wszystko, a nadal Was ciśnie na rozwikływanie nieprawdopodobnych historii – możecie spróbować.
Natomiast po zaliczeniu całości z pewnością zgodzicie się z oceną pod tekstem.